Android się zmienia aż miło popatrzeć. Google implementuje w swoim systemie coraz więcej interesujących funkcji, naprawiając przy okazji to, co od dawna naprawy wymagało. Niestety, mobilna platforma Google’a wciąż nie jest idealna. Poniżej zwrócę uwagę na osiem aspektów Androida, nad którymi trzeba jeszcze popracować.
1. Wiele możliwości, za dużo konfiguracji
Biorąc Androida do ręki od razu widzimy, że ten system wiele potrafi. Widżety, aplikacje, ustawienia – jest tego mnóstwo. Jednak zanim to wszystko zostanie skonfigurowane według naszych preferencji, trzeba będzie poświęcić na to popołudnie, może ze dwa. W przypadku iPhone’a jest tak, że wyjmujemy zabawkę z pudełka i ta jest gotowa by nam służyć. Jedno i drugie ma swoje zalety, choć nie należy przy tym zapominać, że Android to system całkowicie otwarty.
2. Google Play vs iTunes Store
iTunes Store dostępny jest na rynku od dawna. Praktycznie każdy artysta publikujący swoje muzyczne dzieła nie wyobraża sobie, aby te nie były dostępne w elektronicznej platformie Apple’a. Google Play, choć oferuje bardzo podobną zawartość (muzyka, filmy, seriale, książki), jest znacznie uboższy w asortyment od swojego starszego brata.
3. Akcesoria
Mając cały czas na uwadze zarówno Androida, jak i iOS-a nie sposób nie dostrzec problemu związanego z akcesoriami. Na Allegro znajdziemy tysiące różnych pokrowców na iPhone’a, jeszcze więcej ładowarek, przejściówek czy innych gadżetów o których obecnie nie pamiętam. I owszem, Android też to wszystko ma, ale tutaj nie jest to tak uniwersalne jak w przypadku iPhone’a. Nie jest to jednak żaden przytyk w stronę Androida – po prostu iOS to praktycznie jeden telefon, a na Androida składają się najróżniejsze urządzenia. Nie zmienia to jednak faktu, że decydując się na iOS-a, decydujemy się także na tysiące dostępnych i uniwersalnych akcesoriów.
4. Płynność systemu
Android bardzo często się przycina podczas normalnego korzystania i nie rekompensują tego nawet najlepsze podzespoły telefonów. Problemem jest tutaj m.in. akceleracja sprzętowa. Jest to bowiem zjawisko, w którym renderowanie grafik, animacji i innych tego typu elementów odbywa się nie tylko dzięki procesorowi, ale też procesorowi graficznemu, co znacznie odciąża system, wpływając na jego płynność. W Androidzie akceleracja sprzętowa była dostępna od samego początku, jednak uaktywniana była wyłącznie przy wybranych czynnościach, np. ściągania okna powiadomień. Dopiero Android 3.0 wprowadził wszechobecną akcelerację sprzętową, a Jelly Bean w końcu wpłynął na przycinającego się Androida.
W przypadku iPhone’ów sprawa wygląda tak, że system płynny jest nie tylko dzięki akceleracji sprzętowej (także dostępnej od samego początku), ale także sprytnemu zarządzaniu animacjami. Zauważcie, że gdy uruchamiacie aplikacje na iOS-ie, momentalnie pojawia się jej okno, pozornie gotowe do użycia, kiedy tak naprawdę aplikacja reaguje na nasze komendy dopiero po chwili. W tych sekundach nieaktywności następuje cały proces uruchamiania programu, podczas kiedy nam się wydaje, że aplikacja od razu była gotowa do użycia. No ale system jest płynny, zgadza się?
5. Wirusy
Jak wspomniałem wyżej, Android jest platformą open source. Niesie to ze sobą zagrożenie objawiające się podatnością na wirusy, o czym nieraz można przeczytać w Sieci. Choć najsłabszym ogniwem jest zawsze człowiek, który na instalację wirusów pozwala, to nie da się ukryć, że specyfika Androida wręcz prosi się o to, aby tworzyć dla niej wirusy. Krążą nawet teorie, że przez podatność na wirusy Android skończy jak Windows Mobile.
6. Jakość aplikacji
Nie od dziś wiadomo, że w Google Play jest syf, a w App Storze ład i porządek. Nie da się ukryć, że cenzorzy Apple’a skrzętnie pilnują co trafia do platformy z aplikacjami. U Apple’a wszystko działa tak jak powinno, nie ma mowy o jakichś niekompatybilnościach czy niedziałających programach. Nawet w Marketplace, brzydko ujmując, Microsoft trzyma deweloperów za gębę. A w Google Play dzieje się wola nieba, co jest bardzo niekorzystne dla użytkowników, zwłaszcza tych rozpoczynających przygodę z Androidem. Choć nie da się ukryć, że każdy znajdzie to, czego szuka, jeżeli korzysta mądrze.
7. Fragmentacja
Niby jest to problem, niby nie, ale dla deweloperów jest to naprawdę ciężki kawałek chleba. Stworzenie jednej aplikacji i zoptymalizowanie jej pod zróżnicowany sprzęt jest bardzo trudne. Różne rozdzielczości ekranów czy różne wersje Androida – czasami takie z pozoru mało istotne rzeczy wymagają od deweloperów tworzenia aplikacji całkowicie od nowa.
8. Aktualizacje
Gdy do sprzedaży trafia jakiś Android (najczęściej dotyczy to produktów firmy HTC), najczęściej otrzymuje on aktualizację oprogramowania przez kilka najbliższych miesięcy, a potem jest całkowicie zaniedbywany ze strony producenta. Producenci aktualizacje obiecują, użytkownicy wierzą, a przychodzi co do czego to trzeba kupować nowego smartfona, aby z Androida 2.3 przerzucić się chociażby na Androida 4.0 Ice Cream Sandwich. Choć to również związane jest niejako z urokiem ottwartej platformy, wina głównie leży po stronie producentów telefonów, którzy poprzez wstrzymywanie aktualizacji zmuszają do zakupu kolejnych urządzeń.