6 rzeczy, jakich iOS mógłby się nauczyć od Androida

Paweł 28 lipca 2012 0

 

Wojna między Androidem i iOS-em trwa w najlepsze. Artykuły porównujące najrozmaitsze aspekty obu platform pojawiają się ciągle w Sieci jak grzyby po deszczu. Niemniej nie to mnie interesuje w tym tekście. Chciałbym zwrócić uwagę na to, że jednak są pewne funkcje w tym nieszczęsnym Androidzie, które jednak przydałyby się mobilnej platformie Apple’a. 



Tekst oryginalnie pochodzi ze strony iDownloadBlog, gdzie autor zakupił tablet Google Nexus 7 i postanowił na łamach bloga podzielić się z użytkownikami wrażeniami płynącymi z używania Androida. Autor zwrócił uwagę na pięć aspektów mobilnej platformy Google’a – szósty jest ode mnie.

Widżety

Temat wałkowany do znudzenia. Obecność widżetów (a w zasadzie jej brak), jest tematem poruszanym od zarania dziejów. Co ciekawe, na brak tej funkcji narzekają głównie użytkownicy konkurencyjnych platform. Nie kojarzę zbyt wielu przypadków, aby zakorzeniony użytkownik iPhone’a narzekał na brak widżetów. Co nie zmienia faktu, że gdyby taka funkcja była dostępna, to pewnie niejeden by z niej korzystał.

Brak widżetów można zrozumieć. Po pierwsze, istnieje ogromne prawdopodobieństwo, że widżety szpeciłyby interfejs systemu Apple’a. W aplikacjach koncern trzyma deweloperów za gębę, wytyczając szczegółowe restrykcje co do ich wyglądu. Z widżetami by to nie przeszło. Po drugie, co mielibyśmy wyświetlać przy pomocy tych widżetów? Szpetne zegarki? To niepotrzebne, godzinę mamy na pasku informacyjnym.

Mimo to dobrze byloby na takim iPadzie móc wyświetlić na pół ekranu ekran z czytnikiem RSS czy mailami. Na home screenie iPadów jest mnóstwo niezagospodarowanej przestrzeni. Gdyby tylko to jakoś opracować z pomocą designerów, moglibyśmy mieć i estetykę iOS-a i funkcjonalność widżetów. Co innego na iPhone’ach.

Wprowadzanie tekstu offline

Wprowadzenie do iOS-a Siri spowodowało nie tylko dodanie funkcjonalnej gaduły, ale przede wszystkim wyposażyło platformę Apple’a w możliwość głosowego wprowadzania tekstu. My mówimy – Siri przetwarza. Niestety, osobisty asystent potrzebuje do tego połączenia z Internetem. W Androidzie Jelly Bean tryb online nie jest wymagany do głosowego wprowadzania tekstu, a i funkcja sama w sobie jest bardziej responsywna.

Pakiet aplikacji Google’a

Google jest nie tylko ogromnym koncernem najpopularniejszej wyszukiwarki internetowej na świecie, ale stoi też za wieloma popularnymi dziś usługami. Takich produktow jak Google Maps, Google Translate, czy Google+ nie trzeba nikomu przedstawiać. Ogromną zaletą Androida jest to, że wszystkie te usługi Google’a z nim świetnie współpracują. Spójrzmy chociażby na Gmaila. Google praktycznie ma cały elektroniczny warsztat u siebie. Dzięki czemu Android może korzystać z jego uroków.

Apple też dba o swoich użytkowników w tej kwestii. iOS sam w sobie jest bardzo funkcjonalny i współpracuje z wieloma usługami Apple’a, jednak to nie to samo z Android i zaplecze Google’a.

Ostatnio używane aplikacje

Powiedzmy sobie szczerze – przełączanie między aplikacjami na iOS-ie jest jakąś totalną pomyłką. Switcher jest niesamowicie niewygodny, a sam system multitaskingu niedopracowany. Androidowcy mają do dyspozycji funkcję ostatnio używanej aplikacji. Po wybraniu stosownej komendy pojawia się ekran z małymi oknami aplikacji i – w zależności od potrzeb użytkownika – można między nimi swobodnie i wygodnie przełączać.

Dane odnośnie zużycia baterii

Mając na uwadze Symbiana i Nokie z serii N, gdzie wskaźnik pozostałej energii nigdy nie odzwierciedlał faktycznego jej stanu, możemy się cieszyć, że wskaźnik baterii działa tak jak powinien. To jednak nie wystarczy. W Androidzie dostępna jest funkcja, po uruchomieniu której możemy sprawdzić, która aplikacja wyciska najwięcej soków z naszego smartfona. Oczywiście, sami mamy być świadomi tego co i jak jest energożerne, jednak tę opcję i tak z otwartymi rękami powitałbym na iOS-ie.

Menadżer plików

Dlaczego Apple nie zaimplementuje tej funkcji? Bo iOS jest stworzony z myślą o prostocie i minimaliźmie. Nie funkcjonalności i możliwości. System został zaprojektowany w taki sposób, aby jego użytkownik nie zrobił sobie nim krzywdy. Z tego powodu nie mamy menadżera plików, bo moglibyśmy grzebać i zmieniać. Nim by to jednak nastąpiło, Apple musiałby zmienić swoją politykę dotyczącą muzyki czy zdjęć w iPhone’ach – trzeba by je nam udostępnić, a tak są pochowane gdzieś w czeluściach dysku i mamy do nich ograniczony dostęp z poziomu aplikacji.

Użytkownicy Androida mogą korzystać z uroków niejednego menadżera plików i nie muszą do tego specjalnie odblokowywać oprogramowania.

Powyższe punkty nie oznaczają jednak, że jeżeli musiałbym stanąć przed wyborem absolutnym: Android vs iOS, to zdecydowanie opowiedziałbym się za jabłkami.